Gdyby porównać moje doświadczenia z językami obcymi do relacji z ludźmi, to:
- japoński byłby pierwszą młodzieńczą miłością, którą po latach wspomina się z nostalgią
- hiszpański byłby zaaranżowanym małżeństwem, w którym po jakimś czasie zrodziło się uczucie
- angielski to bliski znajomy, z którym od dawna utrzymuję kontakt
- włoski i portugalski to przelotne romanse, po których zostaliśmy "tylko przyjaciółmi"
- a niemiecki... cóż, niemiecki to taki kolega, z którym chodziło się kilka lat do tej samej klasy, ale zamieniło zaledwie parę słów, a potem po jakimś czasie od zakończenia szkoły się o nim zapomniało...