12:26

Błędy podczas nauki języków...

... które sama popełniałam lub mimo starań nadal popełniam, i przed którymi przestrzegam :)
Za mało konwersacji i "żywego języka", to mój problem jako miłośniczki podręczników do gramatyki i osoby, która za bardzo dba o poprawność, a za mało o komunikatywność. Należy mówić i słuchać, otaczać się językiem, i nie bać się popełniać błędów (a raz popełnionego błędu nie powielać, to w ogóle byłby ideał :P). Możliwości jest sporo, od oglądania seriali i słuchania podcastów w oryginale, poprzez rozmowy z rodzimymi użytkownikami danego języka na Skype bądź wymianą maili lub listów, aż po wyjazd do kraju docelowego bądź upolowanie native'a na miejscu ;) Język potoczny, slang, idiomy - to wszystko, czego niestety i mnie nadal brakuje, ale mam nadzieję, że pobyt w Hiszpanii pomoże mi to zmienić.
"Nie mam czasy na naukę". Żeby nauczyć się języka, trzeba mieć z nim kontakt (niekoniecznie musi to być bite parę godzin spędzone nad lista z słówkami i zadaniami z gramatyki). Nie znam nikogo, kto opanowałby język zasiadając do niego, dajmy na to, na półtorej godziny w miesiącu. Muzyka w danym języku w słuchawkach, kiedy jedziecie na uczelnię/do pracy, Anki albo inna aplikacja do nauki słówek na smartfona (o ile się takowego posiada), a dla przyjemności film w wersji oryginalnej.
"Olewanie" gramatyki. Mam wrażenie, że ostatnio lansowane są kursy i metody, które uczą języka "bez gramatyki". Nie wydaje mi się to możliwe. Nie upieram się przy nauce gramatyki z podręcznika, można ją przyswajać w inne sposoby (choć ja najpierw uczę się teorii, a potem z radością wychwytuję jej użycia w praktyce i wszystko sobie układam w głowie). Nie wiem, jakie zdanie na ten temat mają glottodydaktycy, natomiast takie jest moje.

To moje refleksje, których realizacja idzie mi... różnie. Mam nadzieję, że okażą się choć trochę przydatne.

Copyright © 2016 . , Blogger