13:12

Warto poczytać #2

Tym razem nie o tym, co warto poczytać, ale na czym :)
Coraz częściej widzę w komunikacji miejskiej ludzi z czytnikami zamiast tradycyjnych książek. Kiedyś upierałam się, że nie ma to jak papierowa książka, która pachnie i w której możesz przewracać strony, zastanawiając się, co się dalej wydarzy. Czytnik na pewno nie jest rzeczą niezbędną, ale stanowi przydatne narzędzie dla tych, którzy dużo czytają i dużo podróżują. Dzięki niemu udało mi się zabrać do Hiszpanii ok. 100 książek, co na pewno nie byłoby fizycznie możliwie przy limicie bagażu 30 kg (w którym wypadałoby zabrać też np. ubrania czy buty ;)). Dodajmy do tego jeszcze czas spędzony na dojazdy na uczelnię i do moich uczniów, i wychodzi sporo czasu na nadrobienie czytelniczych zaległości. Ostrzegam, że nie jestem specjalistą od czytników, jedynie zadowoloną użytkowniczką, która miała okazję zobaczyć i wypróbować kilka modeli. 


Pierwsza uwaga: czytnik =/= Kindle. To dobra i doskonale wypromowana marka, ale nie jedyna istniejąca.  Ja "odziedziczyłam" po moim narzeczonym Barnes & Noble Nook i jestem z niego bardzo zadowolona. Niektórzy narzekają na poświetlenie, według mnie działa ono bez zarzutu. Luby wahał się pomiędzy Kobo Aura HD a Onyx BOOX T68 Lynx, w końcu wybrał to drugie i ma mieszane uczucia. Póki co nie mam zamiaru mojego Nooka zamieniać na nic innego ;)



Najważniejsza kwestia: e-papier. Nigdy LCD! Niektórzy czytają na np. na tabletach, ja nie potrafię. Ekran, czy to komputera, czy tabletu, czy komórki, bardzo męczy moje oczy. E-papier to inna technologia i inny komfort czytania. Kolejną zaletą czytników jest to, że bateria potrafi trzymać miesiąc lub nawet dwa :) Bajer, prawda? 



Więcej porad: Jak wybrać czytnik?



PS. To jedyna strona jaką znalazłam, która na dzień dobry nie krzyczy "Kindle!". Nigdy nie odczuwałam potrzeby, żeby kupić np. iPada, i chyba w ogóle obce są mi fazy na jakąkolwiek markę. Moim zdaniem zawsze warto lepiej wybadać rynek i przejrzeć różne opcje, nie tylko te najlepiej reklamowane. 

11:53

Porównuj siebie do ... siebie

Porównuj siebie do ... siebie
O porównywaniu siebie do innych i jego zgubnych skutkach napisano już setki artykułów, i nie chciałabym ich powielać. Więc o czym będzie?


Pomyśl o sobie sprzed, powiedzmy, trzech lat. Co przez ten czas osiągnąłeś/łaś? Jakie umiejętności i jaką wiedzę udało Ci się zdobyć? A może jest coś, co kiedyś sprawiało Ci trudność, a teraz wydaje się czymś zwyczajnym? Na pewno sporo by się znalazło tych pozytywów, nawet to jeśli tylko drobiazgi. I z drugiej strony, co od dawna wymaga poprawy, a nigdy nie masz wystarczająco czasu lub siły, by się tym zająć? Nad czym jeszcze musisz popracować, żeby jutro być lepszym?

Z zewnątrz widać tylko fasadę. Tylko Ty sam(a) wiesz, ile kosztowało Cię dojście do momentu, w którym teraz się znajdujesz.

A oto moje robocze zestawienie:


13:17

W pociągu

W pociągu
Jestem weteranką PKP. Nie umiałabym zliczyć, ile godzin spędziłam w pociągach, ale nie był to czas stracony ;)

Tłum na peronie. Nieustannie uśmiecha się do nas kilkuletni chłopczyk, jasnowłosy aniołek w niebieskiej czapce. Macham do niego. Jego mama pyta mnie o coś nieporadną polszczyzną. Okazuje się, że jest Słowaczką. Przechodzimy na angielski. Kiedy spóźniony pociąg podjeżdża wreszcie na peron, proszę jakiegoś chłopaka, by pomógł obładowanej bagażami kobiecie ze wstawieniem wózka. Kolejne drobne uprzejmości wymieniam ze studentkami z wymiany. Jedna z nich niefrasobliwie zapomniała z domu legitymacji studenckiej. Trzeba było dopłacić, nie ma rady. Konduktor nie posługiwał się zbyt dobrze językiem Szekspira i potrzebna była drobna pomoc.

Kiedyś spotkałam dziewczynę, która po usłyszeniu o mojej miłości do Japonii obdarowała mnie breloczkiem z gejszą. Na peronie w Krakowie poznałam Latynoskę mieszkającą na stałe w Irlandii, która chciała dopłacić mi do biletu, żebym została w pierwszej klasie i żebyśmy mogły kontynuować rozmowę. Nie znałam wtedy jeszcze ani słowa po hiszpańsku, ale po co jest angielski ;) W pociągu poznałam pierwszego i ostatniego jak dotąd mężczyznę, który pocałował mnie w rękę (a raczej w powietrze nad ręką ;)) i zabawiał rozmową całą drogę Opole-Wrocław. Takich opowieści znalazłabym pewnie jeszcze kilka, gdybym mocno wytężyła pamięć. Nie były to przełomowe znajomości ani rozmowy, ale na pewno stanowiły przyjemne urozmaicenie mojego życia zawieszonego pomiędzy Krakowem a Wrocławiem. 


Teraz zazwyczaj po prostu wykorzystuję czas w pociągu, by poczytać, posłuchać muzyki lub po prostu pospać. Czas i  tak płynie, więc można "przełączyć się" i nadrobić czytelnicze zaległości (w przypadku wczorajszej podróży była to "Złodziejka książek" Zusaka). Kiedyś te podróże były inne: eskcytacja w drodze do Wrocławia i czarna rozpacz podczas powrotu do Krakowa. Kiedyś całą drogę uczyłam się znaków i pisałam je krzywo (jak to zrobić inaczej, skoro pociąg co chwilę podskakuje). Potem przerzuciłam się na tańsze i szybsze autobusy, a jeszcze później na zawsze opuściłam Kraków i zamknęłam rozdział pod tytułem "związek na odległość", przechodząc do "mieszkanie razem". Najlepsza decyzja w życiu. 

Pociągi dobrze mi się kojarzą. Spóźnienia i awarie dotykały mnie zaskakująco rzadko, jak na złą sławę, jaką ma PKP. Czasem znajdzie się ktoś, z kim można porozmawiać, wymienić poglądy. Pomóc komuś, chociażby miałby to być drobny gest, lub samemu doświadczyć zwykłej, ludzkiej uprzejmości. Oby takich dobrych osób było jak najwięcej wokół nas, nie tylko w pociągach. 

11:17

Warto poczytać #1

Warto poczytać #1
Przekonanie, że komiksy są medium przeznaczonym tylko dla dzieci, powoli przestaje być popularne (albo przynajmniej taką mam nadzieję). Dziś chciałabym polecić Wam kilka komiksów japońskich (mang), które mogą zainteresować dojrzałego czytelnika i które są dostępne w Polsce. (Tylko japońskich, gdyż na tym bardziej się znam, ale  jestem pewna, że jest wiele komiksów różnego pochodzenia, które mogłyby do tej skromnej i subiektywnej listy dołączyć).
Uwaga! Opisy pochodzą ze stron wydawców, a komentarze ode mnie ;)
"Monster" (Naoki Urasawa) 

 Każdy czasem odczuwa niepokój. Nawet zdolny doktor Kenzō Tenma nie jest żadnym wyjątkiem. Skąd mógł wiedzieć, że powrót do zajęcia, jakim jest ratowanie ludzi, nie przyniesie mu sukcesu, lecz powoła do życia niesamowitą istotę? Czym jest sprawiedliwość, czym jest zło? Te pytania pozostawiam Tobie. 


Dlaczego polecam? Naoki Urasawa to klasa sama w sobie. Interesująca fabuła i dobrze wykreowani bohaterowie. Prowokuje do refleksji np. na temat tego, czy każde ludzkie życie jest warte tyle samo. 
Podobną tematykę podejmuje również: 


"Ikigami" (Motorou Mase)



       „Dekret o nieustannym rozwoju kraju” – wspomaga wzrost gospodarczy oraz zmniejsza przestępczość, a jednocześnie pomaga zrozumieć, jak wielkim dobrem jest życie. Koszty, jakie ponosi naród są niewspółmiernie niskie w porównaniu z korzyściami. Czy można nazwać wysoką ceną to, że jeden na tysiąc obywateli w wieku 18-24 lat jest uśmiercany przez eksplozję krążącej w jego ciele nanokapsuły? Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie na ten temat, ale jedynie krzywomyśliciele uznają to prawo za złe…

Główny bohater, Fujimoto, pełni honory doręczyciela „Ikigami” – „Zawiadomień o śmierci”. Nie jest to łatwa praca, bo nie każdy jest gotów pogodzić się z przeznaczeniem. Niektórzy ludzie chcą jeszcze coś zmienić, zanim umrą. Czy wystarczą im 24 godziny?

Dlaczego polecam? Gdyż to ciekawy wgląd w psychikę osób, które mają świadomość, że za 24 godziny umrą. Jak zareagują? Jak ustosunkują się do swojego losu? W świecie Ikigami byłabym niewątpliwie krzywomyślicielem. 


"Opowieść panny młodej" (Kaoru Mori)



Dwudziestoletnia Amira zostaje wydana za młodszego o 8 lat Karluka. Dziewczyna opuszcza swoje koczownicze plemię, by zamieszkać wraz z mężem i jego rodziną w odległym mieście na Jedwabnym Szlaku. Uzdolniona w łucznictwie i jeździectwie, otwarta i bezpośrednia Amira próbuje odnaleźć swoje miejsce w nowej społeczności. Gdy między nią a Karlukiem rozkwita głębsze uczucie, w mieście pojawia się starszy brat Amiry, żądając unieważnienia małżeństwa. Między dwoma rodzinami wybucha spór.

Dlaczego polecam? To ciekawa opowieść obyczajowa, narysowana z ogromną dbałością o detale (zamieszczony powyżej obrazek mówi sam za siebie). Do tego przepiękne wydanie pozwala w pełni delektować się tym komiksem.


"Eden: it's an endless world" Hiroki Endo 

Akcja Edenu osadzona jest w niedalekiej przyszłości (przełom XXI i XXII wieku), w świecie spustoszonym przez tajemniczy wirus (Closure Virus). Epidemia, która zmniejszyła populację Ziemi o co najmniej 15%, zmieniła polityczną i ekonomiczną mapę świata. Historia opowiadana przez Hirokiego Endo rozciąga się na wiele lat i obraca się wokół postaci dorastającego chłopca Eliaha Ballarda. W tle rozgrywa się walka o światową dominację, podkreślona ciągłą groźbą następnego ataku śmiertelnego wirusa. 

Dlaczego polecam? Znowu coś "mocniejszego". Dopiero zaczęłam czytać, ale już mam wrażenie, że to będzie coś niezwykłego. 

"Fullmetal Alchemist" (Hiromu Arakawa)

Dwaj bracia, Edward i Alphonse Elric, za pomocą tajemnej sztuki alchemii podejmują rozpaczliwą próbę przywrócenia życia zmarłej matce. Niestety, transmutacja kończy się niepowodzeniem. ostatkiem sił Edwardowi udaje się przywołać z zaświatów duszę Alphonsa i zamknąć ją w metalowej zbroi, jednak cena, jaką musiał za to zapłacić, jest wysoka – Edward musi poświęcić w zamian swoją prawą rękę. Bracia składają przysięgę, że pewnego dnia odzyskają wszystko to, co utracili..

Dlaczego polecam? Coś trochę innego od pozostałych pozycji z listy, jako że poleciłabym tę serię także młodszemu czytelnikowi. Gatunki? Fantasy, przygodowy, dramat, akcja, komedia... innymi słowy, wszystkiego po trochu, co zostało umiejętnie złożone w fascynującą historię.

To by było tyle na dzisiaj! Do zobaczenia w następnej edycji Warto poczytać!

Copyright © 2016 . , Blogger