Kilka słów o tym, z jakich materiałów korzystam lub korzystałam podczas nauki języków obcych. Kilka uwag na początek: nie jestem glottodydaktykiem, a sama nauka języków to kwestia indywidualna. Jednak być może coś co sprawdziło się w moim przypadku do Was również przemówi :)
Nie potrzebujesz tony materiałów!Zasada znaleziona na jednym z bardziej znanych blogów o językach obcych, której niestety dopiero co zaczęłam się trzymać ;) Czasem można się zgubić w ogromie źródeł dostępnych w księgarniach i (legalnie) w Internecie. Najważniejsze to pisać/mówić w danym języku, co pozwala nam wykorzystać w praktyce opanowane słownictwo i gramatykę. Warto poszukać np. na Facebooku jakiś wymian językowych w naszym mieście bądź obocokrajowców gotowych pomóc w opanowaniu swojego ojczystego języka w zamian za pomoc np. w nauce polskiego.
A co, jeśli z jakichś powodów ta opcja do nas nie przemawia? Oczywiście, pozostaje Internet.
Obecnie do szukania znajomych do korespondencji korzystam z Interpals. Niestety, zawsze znajdzie się kilku delikwentów, którzy nie czytając Twojego profilu będą wychwalać nad niebiosa Twoją urodę i seksapil, i zaproponują Ci ślub. Albo takich, którzy wiadomość będzie się ograniczała do "hello how are you?". Można jednak też nawiązać wartościowe znajomości i prowadzić ciekawe rozmowy. W przyszłości zamierzam się zarejestrować na lang-8, gdzie rodzimi użytkownicy poprawiają teksty napisane przez uczniów danego języka. Sama z trudem przyjmuję krytykę, ale zdaję sobie sprawę, że popełnianie błędów jest po prostu nieodzownym elementem nauki, więc pomysł wydaje mi się ciekawy :)
Brać poprawkę na poprawność materiałów
Szczególnie tych w Internecie, chociaż w innych publikacjach też czasem coś umknie korekcie. Ostrożnie podchodziłabym do kursów tworzonych przez osoby, które same dopiero co "liznęły" danego języka i mogą (nieświadomie) popełniać błędy, które my potem będziemy powielać.
(Dotyczy japońskiego) Jak najszybciej uczmy się pisma!
Uczącym się japońskiego radzę jak najwcześniej odstawić materiały w romaji (alfabecie łacińskim) i oswajać się z hirganą, katakaną i kanji. Myślę, że tę poradę można rozciągnąć na inne języki nieposługujące się alfabetem łacińskim.
Angielski
Z angielskiego korzystam na codzień, ale nie uczę się go regularnie (a powinnam).
Advanced Learners' Grammar
Na tę książkę wpadłam przypadkowo w hiszpańskiej bibliotece i gorąco ją polecam. Zagadnienia przedstawione w sposób przejrzysty i zrozumiały, i mnóstwo ćwiczeń.
Seriale: Buffy the vampire slayer, The Big Bang Theory, The Game of thrones, i wiele innych.
To drugie to czasem ciężki kawałek chleba dla słuchającego (oglądam bez napisów).
Hiszpański
Tutaj ciężko będzie mi cokolwiek wybrać. Z podręczników, które miałam okazje przejrzeć, najbardziej podoba mi się Aula Internacional. Z tego co wiem, korzysta z niej warszawski Instytut Cervantesa na swoich kursach. Niestety, nie jest to najlepszy podręcznik do samodzielnej nauki.
Słownictwo: w tej chwili uczę się słownictwa glównie z podręcznika na poziomie C1 oraz z autentycznych tekstów. Początkującym polecam Viva el vocabulario! wydawnictwa En Clave.
Gramatyka: Uso de la gramática española, Gramática básica del estudiante de español (korzystałam ze starszej wersji, którą obecnie można dostać w niższej cenie), Gramatica de uso del español: Teoría y práctica
Pamiętajmy oczywiście o mówieniu i słuchaniu po hiszpańsku. Polecam seriale (popularnością cieszą się m.in. El Internado, El Barco, Los protegidos, Aqui no hay quien viva, La que se avecina, Aguila roja, Los misterios de Laura, Aida, Gran Hotel).
Jeśli chodzi o słowniki, to korzystam ze Słownika Real Academia Española oraz Word Reference.
Jeśli chodzi o słowniki, to korzystam ze Słownika Real Academia Española oraz Word Reference.
Japoński
Niestety, trudno o dobre materiały polskojęzyczne do japońskiego, a i japońskojęzyczne podręczniki dla obcokrajowców czasem pozostawiają wiele do życzenia i niekoniecznie nadają się do samodzielnej nauki.
Z czystym sumieniem mogłabym polecić dobre na początek Japoński. Mów, pisz i czytaj. Z rezerwą podchodzę do innych pozycji wydawnictwa Edgard, np. do całej serii "...nie gryzie". Gorąco polecam Praktyczny kurs gramatyki języka japońskiego wydawnictwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ten podręcznik, niestety obecnie trudno dostępny, nie rozpieszcza nas alfabetem łacińskim i motywuje do szybszego poznawania pisma. Przydatny zwłaszcza do powtórek, objaśnienie zagadnień może się okazać niewystarczające do nauki jako takiej.
Jeśli chodzi o słowniki, to korzystam z Denshi Jisho oraz z tego papierowego słownika Oxfordu, dorwanego kilka lat temu w księgarni językowej w Krakowie:
Uff, to by było na tyle. Tym wpisem na pewno nie wyczerpałam tematu, chętnie podzielę się też dostępnymi w internecie źródłami, ale to już następnym razem.
Edgard generalnie uważam, za całkiem niezłe wydawnictwo poradników do nauki języka - ogólnie. Nie tylko Japońskie, ale z tego co wiem ludzie chwalą sobie bardzo Angielski, Koreański i wiele innych.
OdpowiedzUsuńJa w sumie czepiam się głównie serii "...nie gryzie", która (przynajmniej w wersji do japońskiego) zawiera sporo błędów, a bardzo mało materiału. Z mojej (filologa) perspektywy to taki początek początków, na rozgrzewkę, przed sięgnięciem do innych, bogatszych materiałów.
Usuń