02:03

Wielkie newsy i plany

Co przyniosła nam jesień 2018? 

Nowości 
Zdecydowanie największą nowością był zakup mieszkania. Mieszkania szukaliśmy w sumie ok. 2 lat, zrywami, z kilkumiesięcznymi przerwami.  Obejrzeliśmy parę mieszkań na rynku pierwotnym, jednak nie przekonała nas lokalizacja (obrzeża miasta, kiepsko skomunikowane, i/lub mało zieleni w pobliżu), a ceny były bardzo wysokie, wykraczające poza nasze możliwości, dlatego zdecydowaliśmy się jednak na rynek wtórny. Decyzja o zaciągnięciu kredytu było przemyślana, choć istnienie takiego zobowiązania nadal trochę mnie przeraża. Byliśmy jednak i jesteśmy pewni, że mimo smogu oraz nie-hiszpańskiej pogody Wrocław to nasze miejsce na ziemi :)

Trochę o naszych czterech kątach :) Mieszkanie znajduje się na czwartym piętrze pięciopiętrowego bloku. Ma 3 pokoje, 75m2 plus 5m2 komórki lokatorskiej, do której wejście jest bezpośrednio z mieszkania; 2 balkony, osobną toaletę. Znajduje się w pobliżu terenów zielonych: Parku Zachodniego oraz Parku Pilczyckiego, jest dobrze skomunikowane z resztą miasta: przystanek tramwajowy tuż pod blokiem, parę minut pieszo do pętli, z której odjeżdża kilka autobusów. Sam blok z zewnątrz nie jest powalająco piękny, ale ma być ocieplany w 2020 i mam nadzieję, że przy tej okazji również jego wygląd się poprawi. 

Formalności było co niemiara, zwłaszcza, że na mieszkaniu ciążył kredyt poprzednich właścicieli (we frankach), i że kupowaliśmy je z narzeczonym po połowie. Jestem też pod wrażeniem ilości dokumentów, które trzeba przygotować przy prowadzeniu działalności gospodarczej - przy mojej umowie o pracę było "papierkologii" znacznie mniej. 

Dzięki ogromnej pomocy rodziców narzeczonego udało nam się przewieźć wszystkie rzeczy i odświeżyć mieszkanie. Po poprzednich właścicielach została część mebli i wyposażenia, m.in. rama łóżka, zmywarka, mikrofalówka, regał, komoda, zabudowana szafa na korytarzu. Dokupiliśmy kanapę, materac do łóżka, lodówkę, pralkę, stół i krzesła do jadalni, szafkę do łazienki. 
Ciemne, różowofioletowe ściany w korytarzu przemalowaliśmy na jaśniejszy, wrzosowy odcień. Ściany w kuchni, wcześniej brązowe, obdrapane i niepasujące zupełnie do niebieskich mebli, są teraz jasne.  Obdrapany sufit w łazience jest teraz jak nowy dzięki pracy taty Rafała, a do czasy wymiany wanny plamy na niej udało się zamaskować emalią. Przydałoby się też wymienić zlew w kuchni oraz drzwi do schowka, które do niczego nie pasują. Remontu wymagają balkony, a w dalszej perspektywie również łazienka i kuchnia, które są dość funkcjonalne, ale widać po nich, że nie są najnowsze. Na jaw wyszło parę drobnych usterek i niedogodności: część uda się zmienić, z częścią niestety musimy się pogodzić. 
Na razie bardziej się stresuję, niż cieszę, bo niestety jestem osobą, która z ogromnym trudem przyzwyczaja się do zmian, i ma tendencję do wymyślania czarnych scenariuszy. Myślę, że cieszyć tak naprawdę zacznę się za parę tygodni :) 


Przed i po: kuchnia. Kafelki chcielibyśmy przemalować. 

Przed i po: salon. Inny kolor ścian i położone listwy. 

Łazienka

Odwiedziła mnie przyjaciółka z Bezowej z psem:



Od stycznia zaczynam nową pracę. Świętowałam to z narzeczonym kawą i ciastem:




Ślub miał być w 2020, ale być może uda nam się go zorganizować w przyszłym roku. Chodzi o kameralny obiad dla najbliższej rodziny, więc powinniśmy sobie poradzić z organizacją.

Jestem coraz bliżej odkładanej od dawna obrony. Od paru miesięcy męczę się z rozdziałem na temat jednej książki. Wzięcie na tapetę ponad 700-stronicowej powieści o skomplikowanej narracji nie było najlepszym pomysłem, ale muszę wreszcie się z tego jakoś wygrzebać i dokończyć. 



Plany na zimę 

Zrobiło się chłodniej i najchętniej nie wychodziłabym z łóżka (okej, pewnie po jakimś czasie pewnie by mi się znudziło). Moje życie jest okej i jestem ogromne wdzięczna za wiele rzeczy w nim, ale są też takie, którym chciałabym poświęcić więcej uwagi.

Zdrowie, w tym fizjoterapia 

Muszę się zmotywować do wykonywania regularnie ćwiczeń poleconych przez fizjoterapeutów, gdyż mimo młodego wieku mam problemy z kręgosłupem szyjnym i ze stawem skroniowo-żuchwowym. Odkryłam je przypadkiem i póki co nie dają one dolegliwości, ale lepiej dmuchać na zimne. Poza tym powinnam wybrać się do dermatologa i do ginekologa. Przydałoby się też zadbać o to, żeby wydatek na kartę Multisport się zwrócił. Mam na oku parę zajęć grupowych, trzeba się tylko zmotywować, by na nie pójść. 
W planach są także:
Relaksacja/mindfulness
Spać po 7-8 godzin, nie robić sobie drzemek (spanie po południu to moja zmora)
Ograniczyć spożycie słodyczy, żywności wysoko przetworzonej, dań gotowych i fixów
Jeść porządne i bardziej urozmaicone posiłki
Włączyć do diety kilka nowych produktów


Pies

Ze smutkiem patrzę na oznaki starzenia się mojego psa. Coraz słabiej widzi i słyszy, ma mniej energii... jest moim oczkiem w głowie i chciałabym mu zapewnić jak najlepszą jesień życia. Na dniach wybierzemy się na kontrolę do weterynarza, w tym badania krwi, bo rozważam zmianę diety dla niego.



Fotografia i edycja zdjęć 

Na wielu zdjęciach na moim Instagramie kolory nie były zmieniane w żaden sposób, na niektórych użyłam domyślnych filtrów. Niestety, zdjęcia bez przeróbki czasami są zbyt ciemne, czasami zbyt jasne, a kolory niezbyt wyraziste. Chciałabym nauczyć się podstaw edycji zdjęć.


Budżet domowy, spisywanie wydatków
Swoje wydatki spisuję dość regularnie w arkuszach Google, żeby mieć do nich dostęp z różnych urządzeń. Wydatków na jedzenie nie notuję na bieżąco, a powinnam zacząć, bo potem nie mogę znaleźć rachunku. Co miesiąc wydaję duże kwoty na jedzenie, co niestety niekoniecznie przekłada się na jakość mojej diety: ogrom wydatków to słodycze i gotowce. Muszę nad tym popracować. Zastanawiam się nad wyszczególnieniem kategorii "wyjścia" z "jedzenie i picie", bo sporo wydaję na kawę etc. na mieście podczas spotkań ze znajomymi... chociaż akurat nie w listopadzie, zrobiło się chłodno i nie chce mi się tyle wychodzić ;) Za to w grudniu trochę zaszalałam w ramach Coffee marathon:





Języki obce
Swoje plany i przemyślenia przedstawiałam już tu, teraz opracowałam dokładniejszy plan nauki języków. 1,5 godzin zajęć tygodniowo nie wystarczy, żeby zrobić realne postępy, trzeba robić coś poza tym. Jeśli się sprawdzi, podzielę się nim na blogu, ale obawiam się, że znowu wpadłam w pułapkę robienia zbyt ambitnych i mało realistycznych planów na naukę...

Gotowanie
Przez całe studia aż do teraz nie gotowałam. Teraz chciałabym gotować na początek raz w tygodniu więcej jedzenia, które wystarczyłoby na 2-3 dni.

Góry 
Prawie w ogóle nie jeżdżę w góry. Po zobaczeniu zdjęć klubu miłośników górskich wypraw w mojej pracy, zachwyciłam się i uznałam, że to warto nadrobić... choć być może raczej wiosną, niż zimą ;) Na pierwszy ogień pewnie pójdzie Karpacz.

Kultura: czytanie, filmy, muzyka

Ostatnie miesiące były dość słabe, jeśli chodzi o życie kulturalne. Moja lista książek do przeczytania to materiał chyba na kilka lat, i staram się powolutku coś z niej wybierać, zarówno jeśli chodzi o beletrystykę, jak i książki popularnonaukowe. Nie wspominam nawet o imponującej kolekcji komiksów Rafała, która również czeka na przeczytanie.
Zaprzyjaźniłam się też na nowo z biblioteką miejską: polecam filię na dworcu, bardzo przytulna, z dużym zbiorem komiksów japońskich. 
Przeczytałam "Cuda za rogiem" Keigo Higashino (w jeden wieczór) oraz "Śmierć w Breslau" Krajewskiego, natomiast teraz czytam na zmianę "Kronikę zapowiedzianej śmierci" Marqueza  oraz "Hiszpania. Fiesta dobra na wszystko" Bernatowicza. Na szczycie kolejki plasują się "Amerykańscy bogowie" Gaimana, "Droga królów" Sandersona oraz "Korea południowa. Republika żywiołów" Jacoby. Jestem ciekawa książki o Korei Południowej, bo przez wiele lat moje zainteresowanie Azją ograniczało się do Japonii, a o Chinach przeczytałam jedynie 3 książki oraz relacje z (rewelacyjnego poniekąd) bloga moich koleżanek (tu link) , a o Korei właściwie nic. 

Z koncertów warto wspomnieć kameralny koncert białoruskiego zespołu Naviband oraz koncert zespołu, w którym śpiewają dwie z moich koleżanek. 

Nie zabrakło też planszówek i karcianek, m.in. "Smallworld" oraz "O mój zboże". Mam nadzieję na więcej spotkań z planszówkami, bo szkoda, żeby nasze planszówki leżały i się kurzyły. 

Podsumowując, jest dobrze, i oby tak zostało, lub było jeszcze lepiej. Jak Wam minęła jesień? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 . , Blogger