15:15

8 rzeczy do zrobienia "po sesji"

8 rzeczy do zrobienia "po sesji"
Zbliża się gorący okres przedsesyjny (w przypadku mojego kierunku cięższy niż sama sesja). Kserowanie, prokrastynacja, wizyty w bibliotece, sprzątanie całego mieszkania, przygotowywanie prezentacji, nagłe przypominanie sobie, że jest tyle ciekawych rzeczy do przeczytania i tyle seriali do obejrzenia! No i nauka, nie zapomnijmy o nauce :) To nie tak, że moje życie pozauczelniane na ten czas zupełnie zamiera, ale wolnego czasu mam mniej niż zazwyczaj. Motywuję się, myśląc o tych  rzeczach, które zrobię, kiedy to wszystko się już skończy :) Oto lista "to do" do zrealizowania po 6 lutego:

1. Iść na łyżwy. 
Sezon łyżwiarski trwa w najlepsze, a moje łyżwy wciąż kurzą się w piwnicy... Niedopuszczalne! Poza samą frajdą z jazdy ważny jest też walor towarzyski. Zdarza mi się iść samej i jeździć, słuchając muzyki, ale najlepiej jest, gdy można z kimś porozmawiać. Czas naostrzyć łyżwy i poćwiczyć jeżdżenie do tyłu :)

2. Iść na randkę.
Mieszkam z narzeczonym i siłą rzeczy spędzamy sporo czasu razem, ale staramy się od czasu wyrwać z rutyny wspólnych zakupów, oglądania seriali, itp., i pójść na randkę z prawdziwego zdarzenia.

3. Pojechać w góry. 
Tym razem niestety bez nieodłącznego dotąd towarzysza: pieska, którego musieliśmy uśpić pod koniec zeszłego roku ze względu na niemożliwy do zoperowania nowotwór jelita. Na pewno będzie inaczej, będzie czegoś brakowało, ale mam nadzieję że mimo wszystko wyrwanie się ze zgiełku wielkiego miasta dobrze mi zrobi.

Z poprzedniej wyprawy. Daleko nie zaszliśmy ze względu na pogodę:


4. Czytać dla przyjemności.
Zero artykułów naukowych! Tylko Tolkien, Chmielewska, Llosa, Pratchett (oczywiście nie wszyscy naraz) :) Oto moje "shame pile" w towarzystwie innych książek (z zawstydzeniem dodam jeszcze, że kilka oczekujących na przeczytanie książek mam na czytniku). 



5. Planować podróż do Japonii.
Wizja wymarzonej podróży do Japonii zaczyna powoli nabierać realnych kształtów, a kupione kiedyś przewodniki nareszcie się przydadzą! 

6. Uczyć się angielskiego i japońskiego. 
Tak tak, znowu się uczyć! Na krótkie dwa tygodnie hiszpański i portugalski pójdą w odstawkę, a ja będę poszerzać swoje angielskie słownictwo i powolutku przygotowywać się do zdobycia certyfikatu JLPT (Japanese Language Proficiency Test).

7. Pograć w planszówki.
Najlepiej jakąś większą ekipą. 


Runebound: Mists of Zanaga (ciekawa gra fantasy i fajny dodatek)

Może wrócimy też do malowania figurek? 

8. Nic nie robić. 
Niczym leń, który siedział na tapczanie w popularnym wierszyku dla dzieci. Przynajmniej jeden dzień chciałabym pospać do nieprzyzwoitej pory i spędzić resztę dnia w piżamie i szlafroku, nie ruszając się dalej niż do kuchni po herbatę lub gorącą czekoladę.

Studenci i studentki, jakie są Wasze plany na posesyjny odpoczynek?

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam do polubienia strony bloga na FB

14:41

5 miast, które mnie oczarowały

5 miast, które mnie oczarowały
Lista miejsc, które chciałabym zwiedzić, nadal jest dłuższa niż lista tych, które już zobaczyłam i pokochałam, ale wszystko jeszcze przede mną :) Tu prezentuję kilka wybranych miast, które z różnych względów mnie oczarowały.

Granada
Ciężko mi było wybrać jedno hiszpańskie miasto. Granadę odwiedziłam tylko dwa razy i na krótko.
Za pierwszym razem "zaliczyłam" najbardziej znane turystyczne punkty.





Za drugim razem było już nieco bardziej niesztampowo, gdyż wybrałyśmy się ze współlokatorkami na zorganizowaną pieszą wycieczkę w nocy, zakończoną wspinaczką na wzgórze z latarkami czołowymi i oglądanie stamtąd nocnego pejzażu Granady :) Przeszliśmy też przez jaskinie na Sacromonte, gdzie ludzie mieszkają "na dziko" i gdzie podobno lepiej nie zapuszczać się bez przewodnika. Film w języku hiszpańskim na temat tych jaskiń.

Widok Granady w nocy. 
Niestety nie miałam mozliwości zrobić lepszego zdjęcia :( 


Porto

Nowa miłość i nauczka, żeby brać ze sobą baterie do aparatu na zmianę...


Płytki azulejos na dworcu.

Te wąskie uliczki mają coś w sobie. 


Praga
Praga zupełnie zdominuje ten wpis, z dwóch powodów: byłam tam dłużej niż w pozostałych miastach i z chłopakiem uwielbiającym fotografię (a i ja czasem kradłam aparat i coś cykałam) :)
Poza mostem Karola, Złotą Uliczką, katedrą i innymi najbardziej znanymi atrakcjami, bardzo spodobały mi się różne muzea: Muzeum Czekolady, Muzeum Zabawek, Muzeum Alfonsa Muchy (którego prace uwielbiam).

Moje ulubione zdjęcie z Muzeum Zabawek. Komu w drogę, temu czas!

;)



Dość niepokojące rzeźby...

Muzeum Czekolady było pełne różnorodnych opakowań po czekoladach.

Panorama miasta.










Ściana Lennona.


Wiedeń
Dwie wizyty, jedna w gimnazjum, druga w liceum. Zdjęcia mam na starym dysku twardym, więc tymczasowo po prostu polecam. Pałace Schönbrunn, Hofburg... Coś pięknego. Na pewno kiedyś tam wrócę i zobaczę coś więcej niż najbardziej rozreklamowane atrakcje turystyczne.

Wrocław
Tutaj bez żadnych zaskoczeń. Jeśli jeszcze nie byliście we Wrocławiu, to gorąco polecam (jeśli już  byliście, to też:)). Codziennie odkrywam w tym mieście coś nowego (pomijając dni, kiedy biegam z uczelni na korepetycje albo chowam się w mieszkaniu z dobrą książką). Kilka zdjęć z różnych lat i z różnych miejsc:

Wspaniałe bańki.

Pyszne herbaty w Czajowni.


Fontanna multimedialna.


Ogród Japoński.

Muzyk na rynku.


To by było na tyle! Jeśli wpis się spodobał, zapraszam do polubienia strony bloga na Facebooku. :)
Copyright © 2016 . , Blogger